niedziela, 3 stycznia 2016

Jezu - moja Światłości.

Z ciemności serca - wyrwałeś mnie. Od złego ducha - uwolniłeś mnie. Miłością wielką - oblałeś mnie. Tchnąłeś ducha - bym mogła żyć. 

Osiem dni pielgrzymowania. Pięć dni skupienia. Nieprzespane noce. Hiszpański rytm. Tak można w czterech bardzo krótkich zdaniach opisać wyjazd, już mój czwarty, na Taizé. Jak zapewne zostało to już wywnioskowane, byłam w Hiszpanii, a dokładniej w Walencji. Było ciepło, miło i przyjemnie. Nie chodzi mi tylko o temperaturę powietrza, która dla ciekawych, sięgała nawet 23 stopni Celsjusza. Chodzi mi głownie o ciepło, które przywiozłam w swoim sercu. Mimo że wyjazd zaczął się niezbyt przyjemnie to zakończył się jak najbardziej udanie. Mówią, że "nieważne jak zaczynasz, ważne jak kończysz". Tutaj bym się z tym faktem zgodziła. Bo choć pielgrzymkę zaczęłam kiepsko to zakończyłam ją, jak najbardziej pozytywnie. Wspaniali ludzie, całkiem spoko jedzenie. Modlitwy tak samo jak zwykle. Poranna o 8:30, południowa o 14:00 i wieczorna o 19:00, chyba najlepsza. Dla mnie im ciemniej tym łatwiej mi skupić się i znaleźć to moje połączenie z Bogiem. 
Hiszpanie to niezwykle otwarty naród. Ciepły i radosny. Nieważne kim jesteś, Polakiem, Niemcem, czy Włochem, oni przyjmą cię pod swój dach i obdarzą opieką. Obdarują cię miłością, uśmiechem, zaufaniem, wszystkim czego pielgrzym potrzebuje. Nie zważając na to, że wstajesz wcześnie rano, bo musisz się dostać do centrum na modlitwę, oni wstają i szykują ci śniadanie. Nie muszą, chcą. Pokazują jakim powinieneś być chrześcijaninem. Zawsze uśmiechniętym, zarażającym innych tą radością. Pomocnym, życzliwym i nieoceniającym innych. Choć nawet byłaby między wami bariera językowa, to ona tak naprawdę nie istnieje. Bo dla Boga nie ma nic niemożliwego. I kiedy tylko Go poprosisz o pomoc dogadasz się z każdym bez wyjątku. 
Właśnie to wyniosłam z tego spotkania. Bądź dla innych taki jak sam chcesz żeby inni cię traktowali. Nawet jeżeli oni nie będą tacy, to ty swoją postawą ich ucz. W końcu spadną im klapki z oczu i nauczą się. Bo z Bogiem nigdy nie przegrywamy. Przecież skoro jesteś z Bogiem, którz może być przeciw tobie. Z Nim mogę wszystko, bez Niego nie zrobię nic. Każdy oddech, każda łza, każdy uśmiech należą do Niego. Nic byśmy nie mieli gdyby nie On. To dzięki Niemu byliśmy, jesteśmy i być możemy. 
Raduje się moje serce, że w końcu to zrozumiałam. Bez Niego nie było by mnie. Jestem, bo On chciał bym była. Jeszcze nie doszłam do tego, dlaczego On pragnął bym pojawiła się na tym świecie. Dlaczego On poznaje mnie z tymi, a nie z innymi ludźmi. Czemu robię to, a nie coś innego. Niepojęte są dla mnie plany mojego Boga. Dlatego też, codziennie błagam Go, by to On działał w moim życiu, by On je prowadził. Ja sama nie trafię do bram Jego domu. 
Bądź ze mną, chroń mnie i prowadź każdego dnia mego życia. Daj tyle ile zdołam unieść, nigdy mnie nie opuszczaj. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz