sobota, 30 lipca 2016

Wewnętrzny człowiek

"Dlatego zginam kolana moje przed Ojcem, od którego bierze nazwę wszelki ród na niebie i na ziemi, aby według bogactwa swej chwały sprawił w was przez Ducha swego, by potężnie wzmocnił się wewnętrzny człowiek. Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach; abyście w miłości zakorzenieni i ugruntowani, wraz ze wszystkimi świętymi zdołali ogarnąć duchem, czym jest Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość, i poznać miłość Chrystusa, przewyższającą wszelką wiedzę, abyście zostali napełnieni całą Pełnią Boga."
List do Efezjan, 3:14-19

Choć nie ma mnie na ŚDM, to dziękuję Bogu za te telewizyjne transmisje. Dzisiejsza adoracja i koncert uwielbienia był tak niezwykły, że z pewnością zapisze się w sercach wszystkich uczestników na bardzo długo, a może i jeszcze dłużej ;)
Z pewnością "wewnętrzny człowiek", każdego z osobna, wzmocnił się i jest gotowy na pójście w świat i głoszenie Ewangelii tym, którzy jej nie znają, albo ją porzucili. 
Radujcie się i zarażajcie wszystkich chrześcijańskim uśmiechem, nie stawajcie się zbyt szybko "duchowymi emerytami", tak jak powiedział papież Franciszek. "Róbcie raban" pełen miłości i przyciągajcie do Boga, tych którzy Go nie znają, albo o Nim zapomnieli. 
#ŚDM #ŚDMKraków2016  #GOD #LOVE #MERCY

wtorek, 26 lipca 2016

Bo przyjaźni nie zmierzysz ilością odbytych imprez

Po dzisiejszych urodzinach stwierdzam, że mam trzy przyjaciółki. Trzy duchowe przyjaciółki, których jestem pewna, bo wiem, że jestesmy ze sobą szczere i kochamy się jak siostry dzięki wierze, którą nas Bóg obdarzył. Bo przecież przyjaciół nie mierzy się ilością odbytych imprez i wypitego alkoholu. Na przyjaźń trzeba zasłużyć, ale jak się na nią już zasłuży to nie wolno przestać o nią dbać, tak jak i o miłość. Przecież coś co jest niepielęgnowane usycha i ostatecznie umiera. Dlatego, jeżeli jesteśmy pewni czegoś, pewni jakiegoś uczucia, wówczas dbajmy o to. Nieważne czy jest to miłość, czy przyjaźń. Najwazniejsze jest to, żebyśmy nigdy nie przestali pielęgnować tego, co się otrzymało od życia. 

poniedziałek, 25 lipca 2016

Narodziny dla Boga

Rozkminiałam ostatnio, a raczej dziś po północy, gdy tylko z 24. lipca zrobił się 25., że tak naprawdę narodzenie dla świata nie jest prawdziwym narodzeniem się dla Boga. Bo przecież rodząc się dla świata, umieramy dla nieba, a umierając dla świata, rodzimy się dla nieba. Ale chcę jeszcze poruszyć to, że osobiście wydaje mi się, że w ciagu tego naszego ziemskiego życia, też możemy narodzić się dla Boga. Przecież w momencie, gdy w pełni świadomi swojej wiary i tego, że istnieje Bóg oświadczamy, że najważniejszym podmiotem od teraz w naszym ziemskim pielgrzymowaniu jest Bóg i dopiero po Nim pozycje zajmuje cała reszta, to wówczas rodzimy się dla Boga. Choć ja urodziłam się dokładnie 23 lata temu, to tak naprawdę dla Boga, mimo połączenia mnie z Nim w dniu chrztu, narodziłam się dopiero trzy lata temu. I od tamtej pory wzrastając w wierze i miłości Boga, czuję się najlepiej, tak dobrze jak nigdy. Śmiem twierdzić, że trzy lata temu moje życie dopiero się prawdziwie zaczęło. A Ty, czy już żyjesz naprawdę? 

niedziela, 17 lipca 2016

Duchowy odpoczynek

Łagiewniki, Sanktuarium Bożego Miłosierdzia i ja, to połączenie idealne. Mogłabym się tam przeprowadzić, wydać za mąż, urodzić gromadkę dzieci i niemalże codziennie być na koronce i popołudniowej mszy. Spokój ducha, jakiego od dawna nie miałam. Wiadomo przecież, że szczęście, które pragniemy osiągnąć, nigdy nie będzie pełne bez ustabilizowania duchowego. Mimo wszystko, mimo tego jak się tam czułam, to jednak nie potrafiłabym opuścić dziecinnych miejsc, gdzie żyło się beztrosko. No bo jak można opuścić to cudowne morze? Nie da rady. Wieczorne spacery przy zachodzie słońca, morska bryza, jod i cisza, dzięki którym można zebrać myśli i skupić się na rozmowie z Bogiem. Nic tego nie zastąpi. Bo dla mnie lepiej jest żyć troszkę dalej od zgiełku miasta, szczególnie takiego jak Kraków. Tam non stop jest mnóstwo ludzi, nie licząc oczywiście mieszkańców, którzy zapewne przyznaliby mi rację, że wolą siedzieć w domu niż wychodzić na zatłoczone przez turystów ulice. Jestem tego bardziej niż pewna. Mam jednak nadzieję, że turyści, w szale zwiedzania i kupowania pamiątek nie zapominają o najważniejszym, o Chrystusie. Najbardziej zdumiewa mnie w Jego miłości to, że umarł za nas wszystkich, bez wyjątku. Obdarzył każdego z nas tak niewyobrażalnie wielkim uczuciem i mimo że tak wielu ludzi ma Go dosłownie "w poszanowaniu", to On i tak cierpliwie czeka aż w końcu, może coś przemieni się w sercu choć jednego z nich.
#AMEN