niedziela, 17 lipca 2016

Duchowy odpoczynek

Łagiewniki, Sanktuarium Bożego Miłosierdzia i ja, to połączenie idealne. Mogłabym się tam przeprowadzić, wydać za mąż, urodzić gromadkę dzieci i niemalże codziennie być na koronce i popołudniowej mszy. Spokój ducha, jakiego od dawna nie miałam. Wiadomo przecież, że szczęście, które pragniemy osiągnąć, nigdy nie będzie pełne bez ustabilizowania duchowego. Mimo wszystko, mimo tego jak się tam czułam, to jednak nie potrafiłabym opuścić dziecinnych miejsc, gdzie żyło się beztrosko. No bo jak można opuścić to cudowne morze? Nie da rady. Wieczorne spacery przy zachodzie słońca, morska bryza, jod i cisza, dzięki którym można zebrać myśli i skupić się na rozmowie z Bogiem. Nic tego nie zastąpi. Bo dla mnie lepiej jest żyć troszkę dalej od zgiełku miasta, szczególnie takiego jak Kraków. Tam non stop jest mnóstwo ludzi, nie licząc oczywiście mieszkańców, którzy zapewne przyznaliby mi rację, że wolą siedzieć w domu niż wychodzić na zatłoczone przez turystów ulice. Jestem tego bardziej niż pewna. Mam jednak nadzieję, że turyści, w szale zwiedzania i kupowania pamiątek nie zapominają o najważniejszym, o Chrystusie. Najbardziej zdumiewa mnie w Jego miłości to, że umarł za nas wszystkich, bez wyjątku. Obdarzył każdego z nas tak niewyobrażalnie wielkim uczuciem i mimo że tak wielu ludzi ma Go dosłownie "w poszanowaniu", to On i tak cierpliwie czeka aż w końcu, może coś przemieni się w sercu choć jednego z nich.
#AMEN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz